29 wrze 2022 | Siatkówka / Reprezentacja

MŚ siatkarek. Polki dalej niepokonane w turnieju. Monika Fedusio: nasza pewność siebie jest zdecydowanie większa

Siatkarki reprezentacji Polski zgodnie z planem w trzech setach uporały się z Koreankami i dalej są niepokonane w mistrzostwach świata. Mimo gry z nieco łatwiejszym rywalem Stefano Lavarini nie sprawdzał innych rozwiązań, ale w końcówce dał szansę przyjmującej – Monice Fedusio. Ta odpłaciła się kończąc w znakomitym stylu ostatnią akcję. – Był to w pewnym sensie mój pomysł – mówiła po meczu o decydującym punkcie Fedusio dla TVPSPORT.PL.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Seria Polek trwa! Awansowały do kolejnej rundy MŚ [SKRÓT]

Seria Polek trwa! Awansowały do kolejnej rundy MŚ [SKRÓT MECZU]

Czytaj też

Polki wygrały trzeci mecz z rzędu (fot. PAP)

Seria Polek trwa! Awansowały do kolejnej rundy MŚ [SKRÓT MECZU]

Jan Pęczak, TVPSPORT.PL: — W spektakularny sposób zakończyłaś mecz atakiem ze środka, ale widziałem, że już po wejściu na boisku pokazałaś Katarzynie Wenerskiej, że będziesz chciała grać to drugie tempo.
Monika Fedusio (przyjmująca reprezentacji Polski): — Tak, był to w pewnym sensie mój pomysł. Cieszę się, że Kasia się na to zgodziła. Stworzyła się możliwość, żeby zagrać tego „krzyża” i fajnie, że to się udało.

— Jak ci się na razie gra na mistrzostwach świata?
— Przede wszystkim kibice wykonują niesamowitą robotę. To nas niesie. Cieszę się, że wygrałyśmy te trzy mecze z rzędu, bo dzięki temu nasza pewność siebie jest zdecydowanie większa. Liczę na to, że dalej będziemy pokazywać, co potrafimy.

— Spełniasz marzenia będąc na tym turnieju?
— Zdecydowanie tak. Powiem szczerze, że weszłam do hali na rozgrzewkę to pomyślałam: "wow, grałam tutaj siedem lat temu w klubie z Sopotu, a teraz jestem tu z kadrą". Zdałam sobie sprawę, w jakim miejscu byłam wtedy, a w jakim jestem teraz. Przeszyło mnie niesamowite uczucie. Jestem bardzo wdzięczna za to, że mogę tu być.

— Nawet w zeszłym roku byłaś w innym miejscu, bo choć grałaś w reprezentacji, to te losy toczyły się inaczej. Wydaje mi się, że urosłaś pod wodzą Stefano Lavariniego, mimo że nie jest podstawową przyjmującą.
— Zgadzam się. Cieszę się, że to widać. Tamten rok jest jednak zamknięty, nie ma co do niego wracać. Patrzymy tylko w przód. Mam nadzieję, że dalej będzie dobrze.

— Widać, że drużynowo wyglądacie coraz lepiej, ale ty chyba też w ostatnim czasie jeszcze się rozwinęłaś.
— Trudno mi oceniać siebie samą. Liczę jednak, że jakiś postęp poczyniłam i że przeniesie się to też na sezon klubowy. Choć na razie jeszcze o nim nie myślę, przyjdzie na to czas.

— Na przestrzeni ostatnich meczów trochę się wasze podejście zmieniło? Zwycięstwo z Chorwacją nie było jeszcze do końca przekonujące, z Tajlandią zagrałyście już koncert, a z Koreą Południowa po prostu wykonałyście zadanie.
— Turniej we Włoszech był dla nas sprawdzianem, żeby spróbować wskoczyć level wyżej. Chciałyśmy zobaczyć, na czym stoimy. Z niżej notowanymi zespołami też musimy oczywiście wygrywać, ale właśnie w takich meczach jak z Serbią, Włochami, Turcją czy Stanami Zjednoczonymi zobaczymy na jakim jesteśmy etapie.